Jako blogerka musiałam się zapoznać się z blogosferą i zasadami panującymi tu-tak w wirtualnym świecie też panują pewne zasady. I uwierzcie mi na słowo: są one równie ważne jak te realne.
Jak pisać o czymś to tak by to miało "ręce i nogi", szanujmy czytelnika - przeczytałam nie jeden zbędny artykuł o wszystkim i niczym.
Jak krytyka to tylko konstruktywna - chyba nie muszę pisać jak odbiera się błazna w internecie, który na siłę próbuję przekonać, że dzieci przynosi bocian albo znajduję się je w kapuście.
Szanujmy pracę innych - nie masz pomysłu na siebie nie pisz wcale.
Dopiero pisząc własne teksty, szukając tego czegoś co by zainteresowało czytelnika, zaczęłam szanować pracę innych. Ale i ja jestem człowiekiem, który popełnia błędy...
Matka dopuściła się plagiatu, nie raz, nie dwa, a kilkakrotnie! I była bym bezkarna, gdyby nie jedna z blogowiczek - Matka Prezesa. Może od początku:
Do tej pory, pewnie jak większość z was, jeśli coś mi się podobało to po prostu zapisywałam sobie to na swoim komputerze: pliki, obrazy, muzykę. Pamiętacie z jakich stron to ściągaliście? Ja też nie. Udostępniając to dalej nawet nie zastanawiałam się jakie jest tego źródło. I tak, któregoś razu ściągnęłam sobie kawałek tekstu (na prywatnym koncie) MP i przerobiłam sobie pod siebie i wstawiłam zdjęcie z opisem. Zapomniałam o nim.
3 dni temu na blogosferze delikatnie zawrzało, bo jeden portal przywłaszczył sobie fragment tekstu MP. Byłam w szoku, że takie rzeczy się dzieją (jestem początkującym blogerem i mało jeszcze widziałam) i ogromnie jej współczułam, bo sama wiem ile mnie kosztują moje posty. MP opublikowała post o plagiacie (TU) i podpisywałam się w nim "całą sobą". Wiecie jakiego szoku dostałam następnego dnia czytając wiadomość, że ja też dopuściłam się plagiatu?! Było mi głupio - to mało powiedziane, ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Mogłam to olać i mieć to gdzieś, ale MP bardzo dużo mi pomogła w blogowych sprawach, jako jedyna zresztą - nie tylko w rzeczywistości matka matce wilkiem, tu też się zdarzają takie rzeczy, mało kto do pomocy chętny, każdy chce być najlepszy i najpopularniejszy. Rzadko kto Ci zdradzi małe co nie co i podsunie kilka rad by prowadzenie bloga było lżejsze. Uwierzcie mi, że tłumaczyłam się jak tylko mogłam i przepraszałam. Błąd oczywiście naprawiłam, a MP nie taka zła jak ją opisują, była wyrozumiała.
Dzięki tej sytuacji zdałam sobie sprawę z tego, że tu na swoim blogu - plagiat był u mnie normą. Tym razem ze zdjęciami. NIE PODANIE ŹRÓDŁA z którego pochodzi zdjęcie TO TEŻ PLAGIAT. A przecież to zdjęcie samo nie powstało, ktoś je zrobił, poświęcił swój czas by je wykonać. Tego błędu nie naprawię, bo to nie możliwe. I przeprosić za bardzo nie mam kogo. Ale jako rozumny człowiek wyciągam wnioski ze swoich błędów i wam też radzę. U mnie obeszło się bez paragrafów i bardzo delikatnie, ale nie zawsze to tak się kończy...
O konsekwencjach możecie sobie poczytać tu i nie myślcie sobie, że to was nie dotyczy. Dotyczy, tylko farta macie ;)
_______________________________________________________________________________________________
Jakiś czas temu pisałam z jedną z blogujących mam. Pisać jest łatwo, ale zebrać czytelników już trudniej. Oczywiście, że piszę głównie po to by pisać, ale gdybym chciała być anonimowa pisałabym w zeszycie prawda? Tak więc matka czyta inne blogi i stara się być na bieżąco, a i inspirację z niektórych czerpie. Podgląda to tu, to tam. Podpyta troszkę i jakoś się brnie w to swoje blogowanie ;)
W sumie są trzy blogi, które czytam od A do Z i śledzę na bieżąco:
Matka Prezesa - od niej zaczęła się moja przygoda z blogowaniem, ale to dłuższa historia. Na nią trafiłam jako pierwszą blogującą matkę. Jej nie można tolerować - albo się ją lubi albo nie. Mama wcześniaka - Prezesa i o dziwo nie ma 30-stki jak myślałam :D
Mamala - świeżo upieczona mama. Jej obecny stan bloga - lukier, cukier i inne słodkości, ale wbrew pozorom nie mdli. Jestem zobowiązana wracać - czekałam, odliczałam i stresowałam się jak inne internetowe ciotki Poli ;)
My Care - oczekująca mama. Wspieram i staram się pomagać. A i ona sama w sobie jest sympatyczną osobą, która wie jak podnieść na duchu.
Inne ciekawe blogi:
Była bym wdzięczna za jakieś linki do innych blogów (ciekawych) ;)
Ty chociaż przeprosiłaś i jakoś się dogadaliśmy. ;)
OdpowiedzUsuńA cudowny Tczew nadal twierdzi, że ,,nic się nie stało" bo był cudzysłów. :D
Miło, że tu jestem. No. :D
Matka Prezesa ma 23lata. :D
Za poważnie piszesz :D
UsuńA młodsza jesteś ;)
Kochana straszną przyjemność zrobiłaś mi tym postem - głównie za te dobre o mnie słowa :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic piękniejszego niż obudzić się rano, wejść tu i poczytać posty innych, dowiedzieć się co u nich, wymienić się zdaniem, wesprzeć/pocieszyć/powspółczuć/radować się/zazdrościć itd :)
Jeśli chodzi o plagiat - robię ten sam błąd co Ty, nie zamieszczam pod zdjęciami źródła. Ja również na swoim komputerze mam masę zdjęć pobranych z internetu bo gdzieś tam po prostu mi się w oko rzuciły, spodobały, i czasami to jakieś małe głupie zdjęcie jest jakąś tam inspiracją do wgłębienia się w nowy temat :)
Człowiek uczy się na błędach cały czas nieustannie... ale dobrze, że potrafimy się do nich przyznawać, dzielić się nimi i kierować innych na dobrą drogę
Prawdę piszę :)
UsuńWłaśnie wczoraj o Tobie myślałam - nie dodawałaś nić długo i miałam dziś do Ciebie napisać czy wszystko w porządku. Ja wiem, że to głupie, ale pamiętam Twój wpis jak Twój mąż straszył przedwczesnym rozwiązaniem i chciałam się upewnić czy wszystko ok.
Na szczęście jest dobrze, odezwałaś się :)
Odzywaj się częściej, bo na zawał zejdę :D
Mama Prezesa Ci dobry PR zrobiła - dzięki niej do Ciebie trafiłam i podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim podoba mi się, że potrafisz się przyznać do błędu - jesteś dziś już drugą osobą, którą w tym temacie spotykam i aż wiara w człowieka powraca!
Bardzo się cieszę, że się podoba :)
UsuńTeż się cieszę, że MP wrzuciłam Twój link. Fajnie się czyta! I jestem pełna podziwu, że przyznałaś się tak otwarcie do błędu:)
OdpowiedzUsuńMusiałam, sumienie by mnie zżarło. Cieszę się, że przeprosiny przyjęła :)
UsuńGratuluję odwagi, tak rzadko się teraz życiu zdarza, a co dopiero w Internetach, żeby człowiek się do błędu przyznał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! I chyba tu trochę zostanę :)
To nie odwaga, to ludzka przyzwoitość. Tym bardziej, że sama prowadzę bloga i wiem ile pracy mnie to kosztuję. Co prawda sytuacja miała miejsce na moim prywatnym koncie na portalu, ale jednak czułam się zobowiązana do przeprosin tu.
UsuńBędzie mi bardzo miło jeśli zostaniesz na dłużej :)
Pozdrawiam :)
Ooooo, miło! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mądry post, a już najbardziej trafne jest "nie masz pomysłu na siebie - nie pisz wcale" . Znam taką jedną co pomysłu na siebie nie ma i idzie na łatwiznę próbując robić i pisać to co ja. Drażni bardzo, bo ja wkładam w to całe swoje serce,a ktoś od tak sobie podpatruje i krok w krok robi prawie to samo. Prawie. Dlatego nie jest to plagiat, ale w oczy się rzuca ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci kochana za takie wyróżnienie, fajnie opisałaś mojego bloga. Rzeczywiście sam cukier u mnie ostatnio, ale jakoś nie odczuwam potrzeby, by pisać o tych gorszych chwilach ! To te najpiękniejsze chcę opisywać. Cieszę się, że nie mdli !! :*
Nawet nie miałam zamiaru naciskać byś pisała o czymś innym! Broń Boże...
UsuńJakby wszyscy smucili to przestałabym Was czytać i wpadła bym chyba w depresję.
Naprawdę fajnie jet poczytać o wielkiej matczynej miłości gdy samej czasami ma się swojego dziecka dość ;)
i ja też tu dzięki Matce Prezesa trafiłam :)
OdpowiedzUsuńjesteśmy tylko ludźmi i każdy popełnia błędy - plus dla Ciebie, za to, że potrafiłaś się do swojego przyznać. a drugi dla Noemi za wyrozumiałość :)
Dwie rzeczy. Albo trzy.
OdpowiedzUsuńPierwsza rzecz: staram się zawsze podawać źródło, ale z drugiej strony, czy któraś z Was zauważyła, że wiele portali (poważnych) nie robi tego? Zmuszona jestem wtedy podawać ten portal, jako źródło, z którego wzięłam zdjęcie, ale nawet jeśli to portal je zamówił, dlaczego chociaż nie poda nazwiska fotografa? Dokładnie: ktoś to zdjęcie zrobił. Ktoś, kto ma, jak ja imię i nazwisko. Lub nick - jeśli w ten sposób woli być rozpoznawany w necie.
Druga sprawa: gratuluję odwagi. Odwaga cywilna to coś, czego ze świecą szukać. Człowiek na co dzień igra ze śmiercią (ile razy przebiegałaś przez jezdnię na fuksa, bo się spieszyłaś?), więc odwagi mu nie brak. Tylko spojrzeć w oczy komuś i przyznać się do błędu nie umie... Ja się tego długo uczyłam (pytanie czy NAuczyłam...) od... mojego eR. ;)
Trzecia, i ostatnia sprawa: ... ojej! To ja tam zostałam też wymieniona!
Jak ktoś docenia to, co się robi ... nie ma większej nagrody za działanie. Dziękuję Ci bardzo! :) Co do blogów polecanych - no, zależy czego szukasz, ale mam kilka, które ja odwiedzam regularnie to Ci podeślę ;)
PS. Powiedz mi tylko, że się nie obraziłaś za tę wiadomość na fb... bo takj długo nie odp, że zaczęłam już sądzić, że posłałaś mnie do wszystkich diabłów...
Bardzo chętnie - podeślij mi linki jak możesz :)
UsuńI napisałam już priv - daj mi jeszcze kilka dni :)
I nie posłałam Cię nigdzie - cały czas o Tobie myślę i wiadomości czytam na bieżąco - resztę wyjaśniłam w wiadomości :)
no i nareszcie mogłam tu wejść ;). coś z wtyczką fb było, ze mi blokowało dostęp.
OdpowiedzUsuńCoś mi sie popieprzyło z wysuwaną zakładką FB jak mnie nie było (nie mam pojęcia co) i musiałam ją usunąć, a nowej nie mam czasu załadować :)
UsuńNominowałam Cie do Liebster Blog Award mam nadzieję ,że przyłączysz się do zabawy pytania znajdziesz tutaj : http://modniezwozkiem.blogspot.co.uk/2014/05/liebster-blog-award.html Buziaki
OdpowiedzUsuń