poniedziałek, 19 maja 2014

Ojcowska miłość - inny punkt widzenia...

To co czuję jako matka jest moje. 
Tylko ja wiem jaką ma moc, jaką siłą jest. 
Od 17 miesięcy goszczą we mnie inne uczucia. 
Ogromne, nie porównywalne. 
Kocham - codziennie, bez wyjątków, bez wolnych sobót i niedziel. 
Nigdy mniej, zawsze mocniej. 
Kocham "pomimo" i "za".

Nie muszę Wam tłumaczyć, większość z Was to matki.
Wiecie o czym piszę.
A nie zastanawiałyście się nigdy jak to jest z tej drugiej strony - ze strony ojca?
Ostatnio naszły mnie dziwne przemyślenia...
Czy więź jest równie mocna co moja?
Czy kocha tak jak ja?
Czy może inaczej, ale nie koniecznie gorzej?



Jakiś czas temu trafiłam do męską grupę, o dziwo samych ojców i miałam okazję zamienić kilka słów z jednym z nich. 
Wykorzystałam moment by namówić go do małej współpracy. 
Przygotowałam pytania i poprosiłam by na nie odpowiedział - w zamian dostałam świetny tekst na trzy strony, którego nie mam serca kroić pod siebie. 
Otrzymałam zgodę by go tu użyć.
Gdy go czytałam kilka razy przerywałam, bo mi się ślepia zaszkliły...

Być tatą
Jakim ja będę ojcem? Kiedy zaczyna się czuć tę odpowiedzialność? Czy stanę się nim z chwilą narodzin, od razu, czy poprzez doświadczenie? Udźwignę ten ciężar, a może będzie lekko? Sprawdzę się w tej roli? Co robić, aby tak było? Dam radę?
Ojciec, tata, tatuś... dla mnie te słowa w dzieciństwie nie miały zbyt wiele pozytywnych konotacji. Były to tylko odległe, niedościgłe obrazy rodzica, zaklęte w kilku tajemniczych zgłoskach, tęsknotą za ojcem, za ojcowską siłą i czułością. Niestety odczuwałem tylko rozczarowanie...
Oczekiwania
Chciałem, by kiedy ja zostanę ojcem, było inaczej. Na pierwsze dziecko czekaliśmy z żoną długich 7 lat naznaczonych kilkoma niepowodzeniami. Nie zawsze byłem wystarczającym wsparciem dla partnerki. Nie zawsze umiałem postępować właściwie. Dlatego też pierwsze donoszone przez żonę dziecko było jak długo wyczekiwany dar niebios. Pierworodny. Uczucia? Duma, radość, ciekawość, lęk. Bardzo wybuchowa mieszanka.
Te lata oczekiwań, miesiące niespełnionych nadziei, trudne chwile, brak odpowiedzi na pytanie: dlaczego się nie udaje? Wysiłek i wyczerpanie partnerki, jej rezygnacja i załamania, moja bezsilność oraz niemożność całkowitej empatii, rozumienia wszystkich odcieni uczuć kobiety; to chyba najtrudniejszy czas dla mnie, dla wszystkich mężczyzn, pełen emocjonalnych pułapek, pytań bez odpowiedzi, niedomówień. Zdarzało się, że moja partnerka budowała barierę między nami, nie zawsze potrafiła (czy też chciała) dzielić się swoimi uczuciami ze mną, dlatego czasami nie rozumiałem jej zachowań. Czułem, że nie jestem potrzebny. Wszystko było wtedy dla mnie nowe, nie zawsze wiedziałem jak okazać troskę i opiekę partnerce. Brakowało mi często sygnałów zwrotnych. Sam również popełniałem błędy.
Poród – nasz cud
Poród – coraz bardziej popularny, rodzinny. Wyczekiwany, wybiegany, trudny wielogodzinny. Byłem obecny, przejęty, momentami zdenerwowany. Starałem się wspomagać niezdarnie rodzącą, liczyć oddechy przy skurczach, przytrzymywałem głowę i dodawałem otuchy. Byłem obecny przy wezgłowiu rodzącej żony do końca. Poród mimo trudnej i złożonej fizjologii, pełen przeogromnego wysiłku kobiety, to prawdziwy cud – świat wtedy zatrzymał się dla mnie na chwilę. Nic innego się nie liczyło, tylko ten moment kiedy widziałem pierwszy raz swoje dziecko.
Pierwsze razy
Pamiętam pierwszy płacz syna. Jak z fioletowo-czerwonej kruszyny zmienia się w różowego noworodka. Odcinałem sprawnie pępowinę łączącą syna z mamą. Zaraz po mamie tuliłem go i nuciłem mu, mówiłem do niego i kołysałem. Tak to pamiętam. Trudno oddać, co wtedy czułem. Dumę przemieszaną z miłością, radość, wzruszenie, poczucie, że oto jeden z tych najważniejszych momentów w moim życiu, że coś się dopełniło coś bardzo ważnego. Również świadomość, iż teraz wszystko będzie nowe, inne niż przedtem, lepsze. Narodziny sprawiają, że mężczyzna rośnie. Tak było w moim przypadku. To ogromne poczucie odpowiedzialności za to co dalej.
Poczułem, że jesteśmy rodziną to było niesamowite.
Być rodzicem
Rodzicielstwo jest nadal dla mnie przede wszystkim obecnością, dawaniem siebie i uważnym wsłuchiwaniem się w dziecko, ale jest też nauką stawiania granic oraz wspólnym przeżywaniem, wspólnym doświadczaniem i wzajemnym mobilizowaniem się do osiągania stawianych celów. Lubię pozostawiać swoim dzieciom dużo miejsca na ich indywidualność w zabawie i naszych kontaktach, przez co lepiej je poznaję i widzę, jak bardzo odrębnymi są istotami. Widzę też jak bardzo chłoną wszystkie nasze emocje – te dobre i te złe.
Ten cykl, stawania się rodzicami, powtarzaliśmy z żoną, jeszcze dwa razy. Każdy poród był inny, jednak każdy równie mocno zapadający w pamięć. Z każdego zapamiętałem inny szczegół. Po narodzinach pierwszej córki pamiętam niezwykłe smukłe paluszki rąk i stóp; u drugiej córy - pamiętam kruczo czarną główkę i splątane, najeżone włoski.
Mijały kolejne lata. Z różowej, opuchniętej kulki, stoi dzisiaj przede mną postawny młodzieniec, któremu sypie się pierwszy cienki wąs (golony po kryjomu ojcowską maszynką); ze stawiającej niezdarnie pierwsze kroczki, przekręcającej zabawnie słowa łysawej dziewczynki, zerka na mnie dziś cudowna ośmiolatka (wpatrzona w tatę jak w obrazek); z właścicielki rozdartej, wiecznie, najeżonej kosmykami włosów czarnej główki, nie dającej spać w nocy (głównie mamie), wyrosła mała rezolutna dziewczynka,  i zadaje szeptem ważne pytania, na które nie zawsze umiem odpowiedzieć.
Mądre rodzicielstwo obojga rodziców
Wzmacniały się nasze dzieci, a słabło  nasze małżeństwo. Dziś kiedy już go nie ma, jestem tzw. tatą na sobotę. Tatą, który stanął przed koniecznością udowodnienia w sądach, że rodzic, który nie karmił piersią i nie nosił pod sercem dziecka przez 9 miesięcy, również kocha i jest odpowiedzialny nie zrejterował. Jestem w uprzywilejowanej sytuacji, wiem, gdzie są moje dzieci, a one wiedzą, że dom taty to również ich dom. Bo dom i poczucie bezpieczeństwa budują oboje rodzice, mama i tata. Jestem obecny w ich życiu – każdego z osobna i poznajemy się coraz lepiej.  Często je chwalę, mówię im, iż je kocham i tęsknię (kiedy ich nie ma). Wiem, że to dla nich ważne.
Bardzo dużo zależy od mądrości kobiety – matki (nie wyłączając odpowiedzialności mężczyzny), od jej matczynej dojrzałości i świadomej postawy. Od sposobu w jaki wprowadza w życie dziecka ich ojca, od jej świadomości potrzeby i wartości jaką może być ojciec dla dziecka. Wtedy ustępując odrobinę pola drugiemu rodzicowi nie traci nic, a zyskuje dużo. Nie jest to dzisiaj (może nigdy nie było) wcale takie proste, szczególnie jeżeli kobieta uzna, że mężczyzna stanowi zagrożenie, bo zechce rywalizować o miłość i przywiązanie dziecka. To zły kierunek, kiedy jeden z rodziców, aby zaznaczyć i umocnić swój rodzicielski autorytet, potrzebuje do tego dezawoluować rolę drugiego rodzica. Takich przypadków jest coraz więcej.
W mojej ocenie, dzięki rodzicielstwu stałem się mniej wpatrzony w siebie niż byłem kiedyś. –  b, bardziej cierpliwy, pokorny. Nauczyłem się akceptować różne niedoskonałości innych. i lepiej dostrzegam swoje wady. Cenię chwile spędzane z każdym z dzieci, kiedy mogę obserwować ich rozwój. Najtrudniejsze dla mnie było zapanować nad emocjami, bycie konsekwentnym i cierpliwym. Stałem się też bardziej aktywny, więcej od siebie wymagam. W rodzinie i w rodzicielstwie mogę (mogłem) kochać i rozwijać w sobie to, co najlepsze. Wciąż uczę się dawać. Dlatego uważam, że dziecko to prawdziwy dar i wyzwanie, który nas – ojców może zmieniać , dawać dużo sił do pracy nad sobą, motywacji do działania, stawiać wciąż nowe wyzwania.
Być dobrym rodzicem
Chciałbym być takim tatą dla moich dzieci, jakiego chciałbym mieć. Obecnym, uważnym i odczuwającym, dającym swoim zachowaniem pozytywny przekaz, szanującym mamę. A nie jest to zawsze tak oczywiste i łatwe, szczególnie kiedy życie pisze dla nas najbardziej nieoczekiwane scenariusze, w których role nie zawsze wyglądają tak jak byśmy chcieli. Nie jest też do końca możliwa taka postawa bez współdziałania matki dzieci. Przy rozpadzie rodziny, najczęściej znika bezpieczna emocjonalna przestrzeń, znika zaufanie.  Różne są przyczyny tych postaw rodziców, w większości mają swoje źródło w ich własnym dzieciństwie.  
Nie jestem doskonały, mam swoje wady jak każdy mężczyzna i rodzic, ale pomimo tego, że nie jesteśmy już razem z żoną, jestem obecnym i kochającym tatą. Dla moich dzieci jestem najważniejszą osobą na świecie, tuż obok ich mamy.
Nie warto zatrzymywać się na swoich negatywnych uczuciach i złych wzorcach, błądzących kiedyś, rodziców i powtarzać je w kolejnych pokoleniach. Aby przerwać ten niedobry krąg odrzucenia i  zranień, warto uwierzyć, iże jako rodzice, możemy różnić się i różnie odczuwać. Pamiętajmy jednak, że dla naszych dzieci damy dużo więcej i będziemy bardziej efektywni, przyjmując postawę akceptującą drugiego rodzica (z wadami czy bez).
Dlatego nie wrzucajmy wszystkich ojców do jednego wora z napisem: zły przykład, jak też nie budujmy wszystkim mamom pomników z tabliczką: umęczona, za to heroiczna. To tylko stereotypy. Żaden nie oddaje nawet w połowie prawdy o rodzicielstwie. Są świetne samotne matki i samotni ojcowie, tak samo jak kochający i bezpodstawnie izolowani od swoich dzieci ojcowie i matki. Pozwólmy im pełnić swoje role, bez etykietek. Świadectwem tego lepszego rodzicielstwa powinny stać się wypracowane i możliwe kompromisy, praca nad sobą oraz uśmiech naszego dziecka, które przegląda się zawsze w mamie i tacie.
Tata Tomasz.

Potępiam matki które nazywają ojców "dawcami" i ojców nazywających matki "właścicielkami".

7 komentarzy:

  1. Kawał przepięknej lektury. Szkoda że w czytaniu jej tak wiele razy przeszkadzały mi palące powieki i łzy... Facet przeszedł swoje, ale swoje również przeszła też matka. Szkoda, że nie możemy przeczytać takiej wypowiedzi również ze strony jego małżonki. Życie niestety stwarza nam wiele perspektyw, i od nas zależy na której z nich skupimy swoją uwagę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt - wspaniały tekst ! Trafiłam do Ciebie przez przypadkowe odkrycie Twojego funpage'a na facebooku'u, ale na pewno będę zaglądała częściej ;) Moim zdaniem pomimo, iż jeszcze nie jestem matką więź jaka łączy obojga rodziców jest tak samo mocna, jednak zupełnie inna - nieporównywalna. Normalny ojciec również kocha dziecko jak część siebie.
    Pozdrawiam gorąco i zapraszam również do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie najważniejsze w tym tekście były dzieci. Dlaczego, skoro ojciec i matka to ludzie niemniej ważni od dzieci - w końcu równość w oczach Niebios i tak dalej... Dlatego, że rodzice, jako dorosłe jednostki mogli zdecydować, czy chcą mieć dzieci, czy nie. Tu padła odpowiedzialna decyzja, że chcą. Więcej: starali się aż 7 lat! I są: zdrowe, cudowne, piękne i w ogóle. A potem zaczyna się sypać. Życie. Tylko, że oni razem zdecydowali, że będą starać się o nowego człowieka. Nikt im tych dzieci "za karę" nie podrzucił. Jeśli im z małżonką się nie ułożyło - proszę o wybaczenie za szczerość - to jest to ich sprawa. Inaczej: sprawa między nimi. Zdecydowali sami, ze będą razem, ale skoro im się nie ułożyło zdecydowali, że się rozejdą. Mają prawo? No mają. Z ludzkiego punktu widzenia. A dzieci? Dzieci nie wybrały, że chcą się narodzić w tej rodzinie, że chcą mieć takich rodziców. Nie zdecydowały, że ci rodzice się rozejdą. A są po środku tego całego rozgardiaszu. Najgorzej, kiedy rzeczywiście dzieci stają się mięsem armatnim w sądzie. A ten mężczyzna tak pięknie pisze, jak ważne jest by oboje rodzice byli w życiu dzieci. Niezależnie, czy rodzice są razem, czy nie. Oczywiście, że 100 x lepiej, jak są razem i widać, ze się kochają. Ale życie pokazuje różne scenariusze, ale nigdy nie daje dyspensy na bycie rodzicem. Nigdy.
    Jak kocha ojciec? Czy tak samo, czy inaczej? Myślę, że inaczej, bo jego więź z dzieckiem zaczyna się w dniu narodzin, a matka ją czuje od poczęcia. To robi różnicę na pewno. Ale świadomość biologii wzmacnia poczucie ojcostwa. Ale kontakt realny z dzieckiem może okazać się silniejszym bodźcem niż poczucie tej biologii.

    Gratuluję tekstu! :)
    Czekam na więcej!

    PS. Dopiero teraz nadrabiam (powoli) zaległości, bo wczoraj miałam obronę i odpuściłam neta. Ale jestem w końcu mgr :) Aha, dodałam inspiracje fotograficzne na dzień matki, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję! :* Bardzo się cieszę, że masz już to za sobą :)

      Blog tymczasowo zawieszony - więcej napiszę na priv.

      Usuń
  4. Świetny post. Zaskakujący pomysł i jest sukces. Świetne, na prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu Twojego posta nie jestem w stanie opanować emocji. Cieszę się, że publikujesz tak piękne materiały które naprawdę mają wpływ na pogląd kobiet o Ojcach, mężczyznach do "rozrodu". Niektóre z kobiet traktują mężczyzn tylko jako środek do zapłodnienia. A każdy mężczyzna potrzebuje bliskości z własnym dzieckiem. Nie każdy okazuję to w bezpośredni sposób. Nie każdy mężczyzna jest stworzony do wyznawania uczuć. Ty pokazałaś że mężczyzna to także osoba pełna miłości i skora do jej ukazywania.
    Zapraszam do mnie www.aktywna-mama.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)