czwartek, 17 kwietnia 2014

O matkach doskonałych!

"Czy to jest konflikt pokoleń, zazdrość, czy luki w pamięci i dlaczego „te współczesne matki tak kiepsko sobie radzą”?
Dzisiejsza sytuacja z poczekalni na stacji kolejowej w oczekiwaniu na pociąg :)

W skrócie można przedstawić obraz tak: 
- wnuki tych pań są super, ale ich mamy-beznadziejne, źle zorganizowane, kompletnie pozbawione rozsądku, czy instynktu macierzystego.

Plotkują, załamują ręce, wzdychają. 
Dyskusja przeradza się w konkurs na najgorszą matkę oraz najlepszego wnuka. 
Tu nawet nie chodzi o konflikt teściowa-synowa, lecz o relacje dalece rozszerzone na wszelkie młode kobiety zajmujące się potomstwem. 
Gdy zabraknie przykładów z najbliższych gałęzi drzewa genealogicznego, wyciągane są kuzynki, sąsiadki lub koleżanki z pracy.
Należy bowiem udowodnić tezę: 
„Dziś one mają łatwiej niż my, a mimo to, sobie nie radzą. Nam się udało pogodzić wszystko. Budowałyśmy fabryki, szkoły oraz mosty, wychowywałyśmy dzieci, stałyśmy w kolejkach, prałyśmy stosy pieluch tetrowych i dawałyśmy sobie radę. My byłyśmy doskonałymi matkami mimo wojen, głodu czy socjalizmu. A one nic nie umieją.”
Pokolenie babcine bierze współczesne mamy pod lupę. 
Wyciąga się „nie wiadomo co” bezlitośnie, z dziką satysfakcją, że się znalazło błąd, który ze „szczerego serca” się wytyka jedynie dla dobra dziecka. 
Ciężar win mówi sam za siebie:
-wnuk nie je buraczków,
-pije tylko wodę (babcia wyrywa sobie włosy z głowy, bo herbatka przecież zdrowsza),
-młodym matkom brak cierpliwości, zaś we wspomnieniach babci macierzyństwo to okres zachwytu nad potomstwem, gdy wiecznie uśmiechnięty rodzić oddaje się wychowaniu aniołka (napomknę, że tę samą osobę napotkałam rzucającą przekleństwa w kierunku ukochanych wnuków, gdy marudzili w sklepie.)
-młoda matka nie chodzi z dziećmi do lekarza i nie usprawiedliwia jej ukończenie medycyny, bo cóż ona tam wie o dzieciach - nic przecież,
-młoda matka używa pieluszek jednorazowych, gdy innej matce wytyka się, że z tych właśnie pieluszek nie korzysta,
-dzieci maja za dużo zabawek,
-za mało się chodzi na spacery,
-nie uczy się dzieci korzystania z nocnika,
-młode mamy karmią piersią za długo, bądź za krótko, bądź w dziwacznych pozycjach.
Gdybym nie znała ani owych starszych pań, ani ich rodzin, może byłabym gotowa uwierzyć w zasłyszane historie, ba, może nawet byłabym gotowa przyznać im rację. 
Pamiętam jednak, że owe przedstawicielki pokolenia babć nie zawsze sobie radziły, bo z ich opowiadań wynika także: 
"Ktoś bił dzieci przedłużaczem, ktoś zaniedbał zęby a jego dziecko ma krzywy uśmiech i dwie martwe jedynki, ktoś znowu namiętnie smarował uczulenie córki jodyną, co „nie wiedzieć czemu” nie pomogło, a jeszcze skazało dziecko na dodatkową porcję szczypania i swędzenia. "
Na koniec dyskusji jedna z córek starszych mam (być może także była matką, a to by usprawiedliwiało jej oburzenie) największą krytykantkę, czy zna choć jedną osobę, którą może mi podać za wzór dobrej matki.
-Nie musi to być matka doskonała, tylko osoba, która najzwyczajniej sobie radzi z dziećmi.
-No,… nie ma takiej.- Odparła Krytykantka.
-To może nie w dzisiejszych matkach jest problem?
-Ach, po prostu zawsze można coś jeszcze poprawić.- Broniła się przedstawicielka babć.
-Wie pani, do taj pory historia zna tylko jeden przypadek, kiedy to Noe był trzeźwy, a świat był zalany. Zazwyczaj bywa odwrotnie.
Ja miałam ochotę dodać:
„Zapomniał wól jak cielęciem był”, jednak ugryzłam się w język, to by było zbyt prostackie przy jej cytacie z biblii. 
Jaki morał płynie z tej historii i czy w ogóle płynie? 
-Nie jestem pewna. 
Morały to nie moja specjalność, zdecydowanie wolę sączyć złośliwości. 
Jednak sobie i innym młodym matkom życzę więcej dystansu do nas samych jak i do opowieści starszego pokolenia. 
Rodziców doskonałych nie ma, a jak widać, z  tymi dobrymi też różnie bywa. 
Nie należy się raczej spodziewać pochwał, bo wszyscy mamy tendencje do skupiania uwagi na wadach, czy domniemanych błędach. 
Postępujmy z naszymi dziećmi kierując się ich dobrem. 
Nie pozwólmy, by poczucie obserwowania przez innych oraz cudze krytykanctwo rzutowały na wychowanie naszych latorośli, gdyż to prowadzi jedynie do kompleksów, poczucia winy i frustracji. 
Chyba jednak lepiej mieć wadliwą, wesołą mamę, niż doskonałą frustratkę? 
Zaś porady babuń są cenne, o ile nie jest ich za dużo.

4 komentarze:

  1. Dzieci rodzą się z naszym DNA ale życia od rodziców i warunków panujących w rodzinie pozytywnych, negatywnych są bardzo dobrymi obserwatorami dnia codziennego.
    Relacje między Matką i Ojcem, na tym buduje się umysł młodego człowieczka, morze złe słowo kształtuje, zabawka też kształtuje ale nie wychowuje. Pozwoliłem sobie Tata Andrzej . Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)