środa, 2 kwietnia 2014

Weno! Gdzie jesteś, gdzie jesteś, gdzie....

Siedzę, przeglądam internety, głównie blogi i się dziwię. 
Może nie dziwię, ale zastanawiam nad niektórymi rzeczami. 
Pomijam fakt, że większość blogów, na które się natknęłam ma tematykę modową lub dzieciową i ciężko natrafić na coś na prawdę inspirującego, ale jedno przykuło moją uwagę. 
Ilość postów. 
Niektórzy blogują codzienie - pamiętniki, codzienniki czy zwał jak zwał.
Zastanawiam się skąd ci ludzie czerpią pomysły? 
Choćbym chciała, to nie jestem w stanie pisać codziennie.
Nie mam o czym w sumie.
Czy to znaczy, że mam nudne życie?
Jestem nudna?
Moja codzienność kształtuje się jednakowo każdego dnia. 
Ciekawsze epizody, jeśli nie są zbyt prywatne, zostaną opisane. 
Ewentualnie jak jakaś wena lub pomysł się pojawią, ale żebym miała tak usiąść i pisać? 
O czym? 
O Marcelu? 
No spoko, ale tak cały czas?
O mnie?
No nie wiem... 
Mogę opisać aspekty macierzyństwa z mojej perspektyw.
Ale o sobie?
No czasami mogę, ale troszkę... 
Przynajmniej nie w dużych ilościach. 
To o czym? 
O tym co robię? 
Codziennie robię to samo, więc pisanie codziennie tego samego byłoby nudne. 
No to zostaje ..... moda. 
Nie jestem jej wielką fanką, nie podążam ślepo za trendami. 
Więc jako wyznacznik mody byłabym bardzo kiepska. 
Poza tym nie pamiętam kiedy ostatnio robiłam zakupy ciuchowe ;)
Dlatego musicie mi wybaczyć, ale nadal pozostanę niesystematyczną blogerką*, która pojawi się by coś skrobnąć. 
Może jak moja sytuacja życiowa będzie już całkowicie unormowana i stabilna, będę w stanie myśleć o pierdołach typu "kolejny post", ale na dzień dzisiejszy jest to nieosiągalne. 
Traktuję to jak odskocznie od swojej codzienności.
Stawiam na jakość nie ilość. :)

* dostałam maila, że nie mam prawa nazywać się blogerką, własnie ze względu na ilość postów, poza tym mam nieokreśloną i nudną tematykę i powinnam go zamknąć, bo tylko zajmuję miejsce w internecie. chciałabym zwrócić uwagę na Twoje słowa "czytam cię prawie od początku tego bloga" bo jakoś nie idzie mi to w parze z "uważam że jest nudny i nie ma jasno określonej tematyki". TO PO CO CZYTASZ?

Co do pomysłów - to są.
W sumie jest ich mnóstwo w ciagu dnia, wieczorem albo gdy opublikuje post wpada mi do głowy TEN genialny pomysł, który mogłam jeszcze dopisać.
Ale gdy siadam do pisania - pustka w głowie...
Może powinnam zapisywać sobie swoje myśli?

A może wy napiszecie mi o czym chcielibyście poczytać?


3 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że każdy ma swój własny cel w prowadzeniu bloga. Ważne, by wiedzieć co dzięki niemu mamy, co nam daje...
    Pisz Kochana tylko wtedy, kiedy naprawdę najdzie Cię ochota, na tematy które w danej chwili siedzą Ci w głowie... Nic nie musisz zmieniać, nie musisz się do niczego i nikogo dostosowywać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może się mylę, ale znam chyba tylko jedne, góra dwa blogi parentingowe, których autorki pisząc codziennie, rzeczywiście piszą ciekawie. I, naprawdę, tylko nieliczni posiadają dar pisania o byle czym (czy wręcz o niczym) w zajmujący sposób. Nie chcę powiedzieć, że się do nich nie zaliczasz, nie w tym rzecz. Po prostu wyznaję zasadę, że lepszy niedosyt niż przesyt. Lepiej napisać zraz na tydzień, ale być zadowolonym z tego, co się napisało, niż codziennie wypocić marnego posta tylko po to, "by był".

    Tematów jest dużo, które można poruszyć. Nie tylko o macierzyństwie, nie tylko o kobiecości, rodzinie, ale o życiu i świecie (na bieżąco teraz dość dużo kontrowersyjnych rzeczy się dzieje). Ale codziennie napisać ciężki tekst, o równie ciężkiej tematyce... - to może przytłoczyć odbiorców. Nie każdy codziennie szuka dyskusji na takie tematy, wiec najlepiej pisać to, co nam w głowie siedzi. Może akurat Ty nie żyjesz tym, co za granicą Polski, a akurat wkurza Cię, że Twoje dziecko ma zły dzień. Im bardziej czymś żyjemy na co dzień, tym lepsze i wiarygodniejsze są nasze wpisy.
    Grunt to nie zmieniać obranego celu: piszesz interesująco, chociaż niekoniecznie "rozprawkowo". Dobrze się to czyta. Nie sugerowałabym się mailami, które czepiają się dla czepiania. Nie zauważyłam, byś tu kogoś obrażała, czy czyjeś uczucia, więc nie miej sobie nic do zarzucenia.
    A ktoś, kto nie ma czasem pustki w głowie, zawsze ma wenę... wybacz, to chyba nigdy jej nie ma, bo wena jest kapryśna i raz jest, a raz jej nie ma.:)

    Powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo motywujące słowa!
      I już mi lepiej - bo przyszła myśl: a może nie powinnam...
      Dziękuje :)

      Usuń

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)