poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Całodobowy plac zabaw?!

Boże "czytasz" i nie grzmisz?!

Może ja jakaś ograniczona jestem, bo nie rozumiem...
Czytanie ze zrozumieniem w szkole miałam na piątkę, więc w czym problem?

Nie, to nie ze mną jest problem - to z ludźmi, którzy mają śmiałość nazywać się "mamą" i "tatą".
Po przeczytaniu artykułu na wysokichobcasach.pl o "Całodobowych placach zabawach"  śmiało mogę napisać, że tych PRAWDZIWYCH rodziców jest coraz mniej.

Od małego rodzice trąbili mi, że gdy dorosnę będę zmuszona podejmować różne decyzję. Po podjęciu decyzji przyjdzie mi ponieść konsekwencję. Od mojego wyboru będzie zależało czy to był dobry czy też zły wybór. Mówili także by nie podejmować ich pod wpływem emocji, że zazwyczaj są to źli doradcy. Prosili bym kilka razy coś przemyślała, bo niektóre z nich będą rzutowały na całe moje życie... 

I dziękuje im za to, że powtarzali mi to milion razy, bo dzięki nim mam wpojone, że SAMA mam to czego chciałam i to czy w życiu mam pod górkę lub z niej jest tylko MOIM wyborem.




I tak się zastanawiam czym rodzice z artykułu się kierowali robiąc sobie dziecko?!
No czym?!

Dziecko to największe szczęście mnie spotkało - choć nie jest lekko, szczególnie gdy wychowuje się je samotnie. Czasami muszę zaciskać uda by się nie sikać, bo nie mam czasu pójść do taolety, bo akurat moje dziecko zachciało się przytulić. 
Ale to ja je urodziłam i ja je poczęłam prawda? 
Nikt mi go do brzucha nie włożył, ani prania mózgu mi nie zrobił w szpitalu by mi wcisnąć nie moje dziecko.
On jest jedna z moich "konsekwencji". MOICH!
Ponoszę ją codziennie rano wstając nie rzadko przed 7. 
Zapominając się uczesać i niezauważając plamy na bluzce przed wyjściem do sklepu.
Ale nie narzekam, bo przecież staram się być odpowiedzialna za moje życie.

A ci rodzice?

Po co im dziecko?

Bo koleżanka miała to ja też?!
Bo to taki element rodziny?!
Bo moda na macierzyństwo?
Bo wolnego czasu miałam za dużo?! 
Bo rodzina nalegała?!




Trzymajcie mnie! 

Patrze na swoje 80 cm biegające po pokoju i zastanawiam się jak ktoś może pomyśleć o nim jako o elemencie dekoracyjnym swojego życia? Jak można traktować tak rzeczowo dziecko? 

Uwielbiam chodzić z Marcelem na place zabaw. 
Gdy są inne dzieci, bawi się z nimi, ale zdarza się, że gdy przychodzimy nikogo nie ma.
Co robi wtedy matka? Wskakuję z nim do piaskownicy i robię babki!
W szoku jesteś?
Niemożliwe?
A jednak, bo ja matka, być może ta odstająca od norm uwielbiam spędzać czas ze swoim dzieckiem - choć nie koniecznie przy zabawie samochodami.



Jestem "za" wszelkim rozwojem placów zabaw. 
Jestem "za" placem zabaw w centrum handlowym.

Ale...

Takowy plac zbaw ma służyć mi do spotkań np. z koleżanką i jej dzieckiem. 
By pod naszym okiem dzieci korzystały z atrakcji, których zazwyczaj nie ma na osiedlowych placach.
Do tego by moje dziecko próbowało się odnaleźć w większym gronie dzieci.
By dziecko miało odskocznie od domowego zacisza.

Nie wyobrażam sobie zostawić go SAMEGO na kilka godzin! 

Czy wy się nie zastanawiacie nad poczuciem bezpieczeństwa takiego dziecka?
Przecież MAMA i TATA - najważniejsze osoby i pewnie najbliższe, zostawiają  je same na kilka godzin!
Tam jest zazwyczaj około kilkunastu do kilkudziesięciu dzieci w różnym wieku i zazwyczaj dwie-trzy opiekunki - myślicie, że to wasze dziecko jest tam najważniejsze i jego potrzeby będą zaspokojone jako pierwsze?
A kto nakarmi wasze dziecko albo przebierze mu pieluszkę?!

Co trzeba mieć w głowie i jak nie odpowiedzialnym trzeba być by pozostawić tam dziecko na kilka godzin?!

Przeszkadza Ci dziecko?
Nie masz dla niego czasu?

Jest wiele sposobów by na to zaradzić:
Od tych drastycznych - oddaj dziecko do ludzi, którzy będą zdecydowani na nie i będą ŚWIADOMIE ponosić konsekwencję bycia rodzicem, do tych łagodniejszych - skoro stać Cię na całodniowe zakupy, to stać Cię również na nianię/opiekunkę!

Brakiem odpowiedzialności to ja to delikatnie nazywam - masz większy zasób słów by nazwać to, ale wyszła bym na prostacką matkę ;)
Na takich ludzi nie patrze jak na rodziców, a dziecku współczuję.
Nie zaliczam ich do tej samej kategorii co siebie.

Bo ja ŚWIADOMY RODZIC mając do załatwienia kilkugodziną sprawę zostawiam dziecko pod opiekę osoby, którą zna i do której mam pełne zaufanie.

Bo ja potrzeby mojego dziecka uważam za najważniejsze.

Bo ja ponoszę konsekwencję jego poczęcia...


Zastanawiam się tylko gdzie było by dziecko gdyby nie te handlowe place zabaw? Same w domu?



8 komentarzy:

  1. obawiam się, że to o tych rodzicach (nie tylko matkach ale tez o ojcach 50/50) którzy zapominają, że dziecko jest człowiekiem z pełnym wachlarzem emocji, uczuć z utrudniona komunikacją.... to jest głęboko zakorzenione w naszej kulturze.... kto z nas nie zna przysłowia, że :" dzieci i ryby głosu nie mają" minie wiele pokoleń, zanim to zmienimy, niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, zdaję sobie z tego sprawę, że mało co zmienię, ale obojętnie przejść koło tego nie zamierzam.
      Bo jestem matką - myślałam, że załatwi wszystko.
      Ale bycie matką w tych czasach nabiera rożnego znaczenia.

      A ja się zastanawiałam czy mam wrócić do pracy i zostawić na 8 godzin z babcią, którą de facto mieszkamy...

      Usuń
  2. Witam...
    weszłam zaciekawiona komentarzem z wysokich obcasów ...
    i myślę sobie, że pojawia się nowy trend...
    Kiedyś propagowany był model wychowawczy uważać na to jak i co się mówi do dziecka, aby mu traumatycznego dzieciństwa nie sprezentować.. teraz idzie w drugą skrajność.. potrzeby rodziców na pierwszym miejscu...
    Myśle, że wielu rodziców "gubi się" w gąszczu "możliwości"...Sama czasem obracam się na skrajnościach, ale na miłość boską nie zostawiłabym dziecka tyle godzin SAMEGO ...
    Chodzę z młodą do bajkolandu, z koleżanką i jej córką... jest czas na pogaduszki i czas aby pobawić się z dzieckiem... wiem, że zakupy z dzieckiem to czasem wątpliwa przyjemność dlatego wtedy wybieram się z sama, ale jak nie mam wyboru czyli nie mam z kim zostawić dziecka, staram się mu wizytę w sklepie uatrakcyjnić i kupuję tylko najpotrzebniejsze produkty...
    ale zostawić dziecko pod opieką obcej osoby tylko po to aby "buszować" w sklepach...w głowie mi się nie mieści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, za wizytę i przeczytanie artykułu ;)

      Ja owe handlowe place zabaw traktuję tak samo.
      Ja znam swoje potrzeby, ale jestem dorosłym człowiek, sama je zaspakajam, bo mam taka możliwość i przy wychowywaniu dziecka nie zapominam o tym.
      Ale małe dziecko nie potrafi zaspokoić swoich - od tego do jasnej cholery jesteśmy my - RODZICE - prawda?
      Ale widać ja to tak rozumiem, Ty i może jeszcze kilka innych mam, ale widać jesteśmy "zacofane" w nowoczesnym macierzyństwie...

      Usuń
  3. Kochana dostałaś mój komentarz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie dostałam. Odpisałabym napewno gdyby był ;)

      Usuń
  4. A ja jako ze nie mam opcji babci a nianiom nie ufam to latam na zakupy jak maz ma wolne albo czasem z mała i normalnie z wozkiem do przymierzalni wchodzę trochę muszę sie powyginac zeby młoda tez miała z tego radochę ale jak mama lata w samym staniku i robi głupie miny to ma taki ubaw ze jej nic nie przeszkadza wiec w sytuacjach krytycznych na zakupy latamy razem i tyle nawet przez sekundę nie pomyślałam zeby ja zostawić na jakimś placu zabaw ale ludzie sa różni

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)