czwartek, 27 marca 2014

Matka do pracy wraca.

Stało się.
Wracam do pracy.
Po dwóch latach przerwy.
Po jednym porodzie.
Tysiącach pieluch
Wiecznych karmieniach.
Sprzątaniu i spacerach.

Z ulgą...
Radością.
Zapałem.
Głową pełną pomysłów.

Wracam.
Dam radę.
W końcu nie ja jedna.
Prawda?

Prawda!?

Spokojnie matka, spokojnie.
Przygotowywałaś się o tego przecież.
I to długo.

Fakt, perspektywą powrotu do pracy to ja zachwycona nie byłam.
O nie...
Wręcz przerażona byłam.
Ale rozsądek mówił mi: Już czas...
I miał rację.
Po ponad dwóch latach zakopywania się coraz głębiej w życie domowe i robienia z siebie domownika - którym zdecydowanie nie jestem - powiedziałam stop.
A prawie sobie uwierzyłam, że w domu lubię siedzieć...

Po roku życia 24/7 z Marcelem uciekam do pracy.
Bo jak kocham swoje dziecię nad życie to jak jeszcze posiedzę w domu stanę się sflaczałą matką.
A taka matka chyba nie przynosi żadnych korzyści dla dziecka prawda?

I z wielką przyjemnością do pracy pójdę.
Pisząc o pracy mam na myśli wyjście z domu, przebywanie z DOROSŁYMI ludźmi i przede wszystkim możliwość skupienia się na czymś dłużej niż pięć minut bez ciągłego mama, mama, mamaaaaaaa ...
Egoistycznie zapewniam sobie ten komfort psychiczny dla umęczonego umysłu mojego od bycia matką.

Nie jedna pomyśli, że źle robię...
Baaa! Nawet znajdą się takie co mnie złą matką nazwą, bo o sobie myślę...
Ja bym wam napisała, gdzie to mam - ale za jakiś czas moje dziecko to może przeczytać i nie chciałabym dać mu złego przykładu, ale domyślcie się ;)

Ale ja matka, też człowiekiem jestem.
Ot takie małe odkrycie dla Matek Polek.
I swoje potrzeby mam.
I zrezygnować nie mam zamiaru.
A jedną z nich jest odchamić się troszkę.

I udowodnię, że ja MATKA potrafię, chcę i mogę to wszystko pogodzić.

A wy - życzyć powodzenia mi możecie :)



8 komentarzy:

  1. O matko! ŻYCZĘ POWODZENIA! :)
    Mnie też to czeka i na pewno będzie z tego powodu mnóstwo stresów. Ale w dzisiejszych czasach nie da się inaczej - po prostu nie da

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie da się.
      Właśnie wychodzę, dziecię śpi co by nie płakało babci.
      Stres, stres, stres ...
      Dobra lecę, bo się rozmyśle.
      Nie dziękuje :*

      Usuń
    2. Kochana na pewno będzie dobrze. Trzymam mocno kciucki za te pierwsze dni, które na pewno psychicznie Cię wymęczą. Ale już niebawem weekend - odstresujesz się :) Czekam na relację

      Usuń
    3. Praca tak mnie pochłonęła, że tylko gdzieś koło 20 pomyślałam, że już pewnie śpi.
      Myślałam, że będzie gorzej.

      Dziękuje za wsparcie :)

      A mój syn, jak zwykle pod moją nieobecność był aniołkiem :D

      Usuń
    4. Możesz być z niego dumna... na pewno nie chce robić dodatkowych kłopotów. Poza tym przy mamuśce pewnie wie na co może sobie pozwolić i nadal testuje jej cierpliwość - w chwili obecnej pewnie znów musi badać swój teren i na razie jest grzeczny. Oby jednak nie stwarzał zbyt wielu problemów. Dobrze że pierwszy dzień już za Tobą i że nie miałaś czasu na zbędne myśli. Oby żaden kryzys się nie pojawił. Ja na samą myśl o stresie w mojej robocie mam od razu kryzys - nie wiem jak sobie poradzę psychicznie po powrocie z obawą, że za chwilę mogę dostać wypowiedzenie. Cudem udało mi się go uniknąć dzięki zajściu w ciążę, bo zaraz po powrocie z ulopu, po ślubie przestano mnie w ogóle uwzględniać jako pracownika. Było źle, bardzo źle-nawet pojawiła się już na moje stanowisko rekrutcja. Wiedziałam że dostanę wypowiedzenie z końcem miesiąca i na przełomie września/października uciekłam na zwolnienie (lewe na nerki) po czym 4 października potwierdziłam, że jestem w ciąży no i na tym zwolnieniu już pozostałam ;) Mimo, że z kierownikiem mam teraz lepszy kontakt niż jeszcze pracując to czuję, że wracać tam to będzie tylko formalność - na 3 miesiące okresu wypowiedzenia :P dobre i to...

      Usuń
    5. Dokładnie, dobre i to. Będziesz miała czas na znalezienie czegoś nowego, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz.
      A może jednak będzie lepiej? :)

      Jeśli chodzi o Marcela to on ma to do siebie, że grzeczniejszy jest pod moją nieobecność, ale pewnie do czasu.
      Niech tylko babcia popuści mu trochę to na bank to wykorzysta...

      A z kryzysem już lepiej - choć nie uważam, że to moje ostatnie słowo w tym temacie :)

      Usuń

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)