niedziela, 2 marca 2014

Zmasowany atak przedmiotów martwych :)

Swego czasu zauważyłam, że złośliwość ludzka niczym jest w porównaniu do złośliwości rzeczy martwych. Kiedy złośliwy człowieczek coś nam wywinie, zawsze możemy to jakoś sobie tłumaczyć, szukać w jego postępowaniu wytłumaczenia, zazwyczaj ze wskazaniem na jego braki intelektualne. Można by nawet podejrzewać, że w jakiś sposób sprowokowaliśmy takie a nie inne zachowanie złośliwca. Ale jak tu sobie wytłumaczyć, że spadająca kromka chleba zawsze spada masłem do podłogi, że każdy mebel w mieszkaniu ma zaprogramowane przyciąganie w stronę naszego małego bezbronnego paluszka u prawej, względnie lewej stopy? Jak to się dzieje, że właśnie przed samym wyjściem na imprezę śliczne pończoszki zahaczyły się i puściły nam zalotne oczko a winda w najmniej odpowiednim momencie się zacina? Dodatkowo na temat drobiazgów takich jak kluczyki, telefon, pilot i ich dzikiej zabawie w chowanego mogłabym napisać epopeję! W takich chwilach zaczynam na nowo wierzyć w to, że po zgaszeniu światła wszystkie zabawki w pokoju ożywały i zaczynały własną imprezę, hmmm w każdym razie tak za dzieciaka tłumaczyłam rodzicom bałagan w pokoju.
Oczywiście mam pełną świadomość, że nie znajdę na to żadnego racjonalnego wytłumaczenia, może poza faktem, że to może właśnie tylko mi się przytrafiają takie dziwactwa. Oczywiście jeśli ktokolwiek znajduje się w posiadaniu cennej wiedzy na ten temat  upraszany jest o podzielenie się nią :) Poważnie, kiedyś dokonam konkretnego wyliczenia tych naj naj dziwniejszych przygód, napotkanych zjawisk przyrody, czy niczym nie uzasadnionych reakcji mojego organizmu na rzeczy z pozoru normalne.
Jakiś czas temu (coś ok 2 lat) szukałam pracy. Umówiłam się na spotkanie. Nie dość, że jako jedyna nie byłam mężczyzną, co już niestety ma wpływ na moją pozycję, to do tego patrząc na to ile wiosen sobie liczę, mogłabym być córką, a nawet wnuczką zasiadającego towarzystwa. Żeby nakreślić ogrom tragizmu jaki mnie spotkał proszę sobie wyobrazić duży gabinet konferencyjny,  na środku spory stół a przy nim siedmiu chłopa. Ja na spotkanie przybyłam na czas, ale jednak jako ostatnia. Z zaprogramowaną pewnością siebie oraz uśmiechem na twarzy wkroczyłam do sali witając towarzystwo, czym sprowadziłam na siebie wzrok obecnych, po czym energicznie chwyciłam drzwi aby zamknąć je za sobą.
I tutaj wydarza się rzecz następująca: drzwi zatrzaskują się, a ja nagle uświadamiam sobie, że klamka została mi w dłoni!!! Duża, ciężka klamka …. w sekundę poczułam jak zalewa mnie spory rumieniec i trafia mnie szlag jaśnisty!!!
Z jednej strony miałam ochotę rzucić tą klamką w kogoś, bo właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że teraz to już mnie nikt poważnie nie potraktuje, a z drugiej na szybko szukałam wyjścia z tej, jakże rozkosznej, scenki. Ostatecznie postanowiłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie śmiech, oczywiście taki hmmmm „mądry i dostojny”  i jakiś bystry komentarz, co w efekcie okazało się bardzo skutecznym unikiem. Na koniec jeden z panów podszedł i zajął się naprawą drzwi, a reszta była już nudnym, zwyczajnym spotkaniem.
Tak czy inaczej, po każdej takiej akcji zastanawiam się, czy nie jest przypadkiem tak, że jestem na jakiejś czarnej liście, która została rozesłana złośliwym przedmiotom martwym, dziwnym zbiegom okoliczności, osobliwym osobistościom … teraz wszystkie bardzo dobrze mnie znają, mają mój rysopis i jak tylko pojawię się w ich zasięgu impreza gotowa! Pocieszającym jest fakt, że cały czas uczę się jak zachować spokój w takich sytuacjach, do tego nauczyłam się śmiać sama z siebie.
Czasami stwierdzam, że takie osobliwe wypadki może nie są takie złe …troszkę mnie nakręcają i powodują, ze życie codzienne gubi swą szarą aurę.

Do czego nawiązuje? A no do tego, że właśnie nadepnęłam na drewnianego klocka Marcela, które są wszędzie...

;)

3 komentarze:

  1. Ada, też tak mam... niestety, Zabawki Zuzi są wszędzie i mam wrażenie ze jak idę onr zmieniają pozycję zeby akurat pojawic sie tam gdzie chcę postawić stopę :(
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze znajdują się tam gdzie chce usiąść, położyć się... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha tez tak mam ..

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)