sobota, 1 marca 2014

Do not smoke!

Moje wczorajsze przemyślenia w chwili słabości :D

Palić, palić, palić!
Ja muszę zapalić!
Ja naprawdę muszę!
No muszę!
Głód nikotynowy to taki mały potworek.
Ssie mnie od środka!
Zmusza mnie do jedzenia potwornych ilości jedzenia.
Właśnie ugotowałam sobie całą paczkę pierogów!
Silna wolo gdzie jesteś?!
Dlaczego mnie opuszczasz?!
Nie ładnie mnie tak samą z tym zostawić.
Na półce leżą papierosy.
Same.
Samotne.
Patrzą się na mnie!
Słysze głosy!
One mnie wołają!
A wiecie, że mam śliczną szklaną zapalniczkę?
Bardzo śliczną.
Uwielbiam dźwięk odpalanej zapalniczki.
Słyszę go!
Odwracam się!
Mama odpala gaz...
Nie poczuję tego zapachu.
Wygoogluje sobie czy może są takie nikotynowe perfumy!
Chyba oszalałam!
Nie ja tylko rzucam palenie!





Ktoś jak się mnie pyta – jak tam bez fajek? 

Odpowiadam – nuda, nuda i jeszce raz nuda (z uśmiechem). 
I chyba jest coś z w tym...
Na tym przykładzie można zobaczyć, że duże znaczenie kiedy i ile palimy zależy od naszego zaangażowania w danym momencie a nie od rzeczywistej potrzeby zapalenia, której domagałby się nasz organizm.

Jakie pozytywy sytuacji widzę?
- Nie śmierdzę - chodzi i o ciuchy jak i o oddech :D
- Jedzenie lepiej mi smakuje :)
- Czuje się wolna, coraz mniej więzi mnie potrzeba "zapalenia".

A jakie mam podobno jeszcze zobaczyć wkrótce?
- Powinnam mniej chorować
- No o kasie to nie wspomnę, ale jak nie na fajki to wydam pewnie na coś innego.
- Ładniejsza cera, silniejsze paznokcie i mniej wypadających włosów.

Ale jak wytrzymać te rozkojarzenie, wewnętrzne roztrzęsienie, brak możliwości skupienia się na prostych czynnościach. Gdyby nie Marcel, który zapewnia mi całodziennej rozrywki - może bym uległa. A tak nie miałam czasu myśleć za dużo o papierosach ;) Wystarczy także dobra motywacja! Chociaż mogłabym się skusić by napisać, że dla mnie ważniejsza jest potrzeba udowodnienia innym, że DA SIĘ!


Myślałam sobie ostatnio o raku... Ogólnie o sytuacji gdy na niego choruję... Brrrrr!

Palacz często pomyśli - mnie to nie dotyczy! Jednak świadomość, że mogłabym zostawić mojego Marcelka i Damiana jest przygnębiająca. Nie chciałabym, żeby moja rodzina przeżywała to!

Tu jeszcze o innych skutkach nałogu tytoniowego, graficznie, żeby się utrwaliło...



Może nie wiecie, ale po zgaszeniu ostatniego papierosa:

w ciągu 20 min. – tętno obniży się, ciśnienie tętnicze krwi powróci do normy.

w ciągu 8 godz. – poziom tlenu we krwi wzrośnie, a poziom tlenku węgla spadnie do zera.

w ciągu 24 godz. – ryzyko ostrego zawału mięśnia sercowego znacznie się zmniejszy.

w ciągu 48 godz. – Twoje zmysły smaku i węchu zaczną działać normalnie.

w ciągu 2 tyg. do 3 miesięcy – układ krążenia ulegnie wzmocnieniu, polepszy się kondycja fizyczna.

w ciągu 1 do 9 miesięcy – wydolność układu oddechowego poprawi się, ustąpią duszności, kaszel, zmęczenie.

po 1 roku – ryzyko zachorowania na chorobę niedokrwienną mięśnia sercowego zmniejszy się o połowę.

po 5 latach – ryzyko zachorowania na raka płuca, jamy ustnej, krtani i przełyku zmniejszy się o połowę; obniży się ryzyko wystąpienia udaru mózgu.

po 10 latach – ryzyko zachorowania na chorobą niedokrwienną serca będzie podobne jak u osoby nigdy niepalącej.

po 15 latach – ryzyko zachorowania na raka płuca będzie podobne jak u osoby nigdy niepalącej.



A jak jest z Wami? Palicie? Rzucacie? A może ktoś z Was już skończył z nałogiem na dobre? Czekam na Wasze komentarze!





4 komentarze:

  1. W sumie ja nie pale, nie paliłam i palić nie będę :) ale mój mąż palił 8 lat i rzucił palenie :-/ Mówił, że to jego silna wola mu pomogła :) a Tobie życzę wytrwałości, cierpliwości i wygranej :) :) :) Iza:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie paliłam, mąż nie pali ,teściowie nie palą, u nas w rodzinie nikt nie pali oprócz mojej mamy: pali od ponad 40 lat..Nie chce rzucić tego nałogu strasznie kaszle, cera szara, ogólnie wygląda dużo starzej..To przykre że sama tak na własne życzenie niszczy swoje zdrowie..

    OdpowiedzUsuń
  3. 40 lat?! To bardzo długo... Jako osoba rzucająca po 5 latach mogę powiedzieć, że mi ciężko, a co dopiero jej...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)