środa, 19 marca 2014

Związek z draniem...

Dostałam ostatnio wiadomość na pocztę od pewnej Pani.
Pani była - chociaż nie, nie była...
Ona starała się być uprzejma...

Napisała, że bawi ją mój groteskowy styl pisania - zastanawiałam się czy to dobrze, że jest taki czy jednak Pani próbowała mi delikatnie zasugerować, że jej się to nie podoba. 

Już kiedyś pisałam, zmieniać stylu nie zamierzam, bo ja w sumie nie wiem co miałabym zmienić. 
Chyba musiałabym przestać pisać, a rezygnować z czegoś co sprawia mi przyjemność nie mam zamiaru, bo jednej Pani się coś nie podoba...

Zapytała mnie również czy jakiś poważny temat wchodzi w grę na moim blogu - chodziło jej raczej o zmianę stylu pisania. 
Mniej groteski - więcej powagi? 
A ja tak potrafię? :D

Drugą wiadomością była od młodej dziewczyny - tak sądzę, bo z jej wiadomości wynikało, że się jeszcze uczy. Podobał się jej wpis "Za murami" . Przeżywa coś podobnego i pytała się czy mogła bym coś napisać o swoim związku...

Długo się zastanawiałam co miałabym napisać o moim związku. To jednak 6 lat i ciężko było by mi to opisać w jednym poście.

Postanowiłam jednak sprawić "przyjemność" obu Panią i napisać co nie co :)

Z powagą...
O związku...

Jakim typem jest mój facet?
Poukładanym, spokojnym?
Nieeee...
Zdecydowanie nie.
Ja jestem inna i nie szukałam miłości u "poukładanych" facetów.

Ja kocham drani, a dokładnie jednego, chociaż też nie do końca drania. 
Zawsze lubiłam męskich, zdecydowanych, stanowczych i konkretnych chłopaków. 
Oczywiście nie jeden mnie skrzywdził, ale będąc z tym "porządnym" to ja krzywdziłam go. 
Być może to mój gust, a być może temperament. 
Jeśli w młodości chłopak był mi zbyt uległy, to zazwyczaj nie potrafiliśmy się z czasem dogadać. 
Ktoś przecież musi postawić mnie do pionu, gdy jest taka potrzeba, a nie przepraszać chociaż to ja zawiniłam. 
Uwielbiam męskich facetów, nie muszą być przystojni, ale muszą mieć iskry w oczach i ognisty temperament. 
Poza tym chcę czuć się bezpiecznie i wiedzieć, że on będzie mógł się mną zająć w każdej sytuacji. 
To trochę dziwne, ale mój wymarzony facet to połączenie "drania" i "poukładanego" mężczyzny.
Przecież każda z nas chce mieć też przy sobie wrażliwego i opiekuńczego domatora... 
Mam ogromne szczęście, bo Takiego kocham i Taki kocha mnie (tak sądzę i On tak mówi) :)
Sądzę, że kobiety myślą, że zmienią swoją miłością "drania", że pod wpływem ich opiekuńczości oni staną się wrażliwsi i bardziej czuli itp itd. 
Niestety często okazuje się inaczej. 
Nie jest tak w każdym przypadku, ale należy pamiętać, że człowiek jeśli chce, to powinien się zmieniać dla siebie, a nie dla nas lub co gorzej, przez nas. 
Prędzej czy później "prawdziwe ja" zacznie się na nowo okazywać i mieszać w związku.
Mój facet od samego początku wiedział, że dla mnie bardzo ważna jest szczerość i prawdziwe uczucia, bez fałszu i pozerstwa. 
Oczywiście każdy okrywał się aurą tajemniczości, aby poznawać się stopniowo i zmysłowo jednak dużo rozmawialiśmy o przeszłosci, teraźniejszości,... i o związanych z tym uczuciach. 
Dzięki temu wiedzieliśmy co jest dla nas ważne. 
Zaznaczę tylko, że on nie należy do zwariowanych romantyków tak jak ja. 
Starał się być czuły i wrażliwy, ale płynęło to z głębi jego serca, więc tym bardziej to doceniałam. Są okresy w naszym związku (po wyjściu jego) gdzie musieliśmy od nowa siebie poznać, zaakceptować nowe nawyki i ustalić co dalej ma się stać z naszym życiem...
Ale ciągniemy to i brniemy dalej.
Już 6 lat.


 
Moim zdaniem nie ma jednakowej dla wszystkich recepty na udany związek. 
Każdy z nas jest inny, mamy inne charaktery, oczekiwania, marzenia... 
Wszystko zależy od danej pary. 
Ważna jest miłość, ale życie pokazało mi, że nie tylko ona się liczy. 
Ważne są szczere rozmowy i wspólnie spędzany czas, ważny jest podział obowiązków i zarazem partnerstwo, ale nie tylko... 
Więc co pomaga przetrwać??? 

Przysięgamy sobie "Wierność, miłość... na dobre i na złe..." i według mnie to jest najważniejsze.
Mogę liczyć na Niego, na jego wsparcie i pomoc, a on może liczyć na mnie. 
Jesteśmy przy razem, razem radzimy sobie z przeciwnościami losu, razem przeżywamy szczęście. Musimy jednak wspólnie dbać o uczucie jakie jest między nami, pielęgnować je i podsycać ogień w naszych sercach, tak aby  żar, który pojawił się kilka lat temu nadal iskrzył a łatwo nie mamy - kilka godzin w miesiącu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli podoba Ci się "mój kawałek podłogi" zostaw coś po sobie :)